środa, 5 września 2012

Fresh start with SGD!

Postanowiłam podjąć się Skinny Girl Diet. Czuję się fatalnie, ale dzisiaj osiągnęłam swój cel: 67 kg. W końcu. Patrzyłam się na tych wszystkich ludzi, którzy zżerali swoje śniadanie. Liczyłam ile kanapek jedzą moi rówieśnicy - mniej więcej 3 dziennie (z jasnym i niezdrowym pieczywem) + jeszcze zamiast wody piją słodzone napoje. W ogóle zauważylam, że po wakacjach strasznie dużo dziewczyn się roztyło. Dzisiaj chciałam zjeść około 600 kcal - wyszło niecałe 650 kcal. To straszne. Ana na mnie cały czas wrzeszczy, aż mnie głowa boli. Uznałam więc, że SGD będzie dobrym rozwiązaniem. Będę się ważyła codziennie, ale wyniki będę zapisywać co tydzień
Kilka zasad dotyczących sgd:
 - owoce zjedzone przed 14:00, nie będą wliczane do bilansu
 - warzywa nie będą wliczane do bilansu
 - codziennie rano przynajmniej 30 min. ćwiczeń
 - każda kcal ponad limit musi być spalona na stepperku
Chudnijcie! :***

wtorek, 4 września 2012

Trzecia klasa czas zacząć!

Dzisiaj pierwszy dzień w szkole. Nudno było...jak to zwykle porozmawialam trochę z koleżankami, posłuchałam muzyki i wysłuchałam nudnych lekcji organizacyjnych. W szkole zjadłam suszone plasterki sera.  Na szczęście na przerwie obiadowej wszyscy rzucili się do bufetu, więc ja schowałam się w małym kąciku na 1 piętrze i tam zjadłam. Nienawidzę jeść przy ludziach. Ewentualnie przy rodzinie. Przynajmniej nie nabierają podejrzeń. Jem przy nich tylko obiady. Mam nadzieję, że w tym roku szkolnym uda mi się uzyskać naprawdę dobre oceny. Przepraszam, że notka jest taka krótka ale mam jeszcze dzisiaj kilka spraw do załatwienia. W weekend napiszę propozycje szybkich przekąsek. Chudnijcie <3333

Dzisiejszy bilans:
płatki muesli + 200 ml mleka 0,5 % = 265 kcal
suszone plasterki sera = 82 kcal
sałatka = 50 kcal
borówki + maliny = 86 kcal
RAZEM: 483 kcal



poniedziałek, 3 września 2012

Ważenie time

Już wczoraj nie mogłam zasnąć bo rozmyślałam o dzisiejszym poranku. Dziś poniedziałek, a więc czas ważenia. Niestety nie osiągnęłam 2 celu. Waga pokazała 67,5 kg, a więc w ciągu tygodnia ubyło mi 2,5 kg. Dalej będę się starać. Przecież tak niewiele brakowalo do tych 67 kg...Trudno. przynajmniej dzisiaj, kiedy weszłam do szkoły to pierwsze słowa jakie usłyszałam to - o schudłaś! Nie poznałam cię! I tak 3 osoby po kolei. Mama też rano się mną zachwycała. Mówiła, że wyglądam pięknie itd. Ubrałam super obcisłą, czarną sukienkę. Jutro pierwszy dzień w szkole, szkoda gadać. Będę musiała jeść przy ludziach. To straszne, nie wyobrażam sobie tego. Ale wolę zjeść coś dietetycznego w szkole niż potem zapychać się obiadem pod czujnym okiem rodziców. Już i tak dzisiaj mialam wykład o anoreksji. Ach, ta wiecznie zapracowana mama. Nie dostrzega wszystkiego. Kiedy wyszła z pokoju mruknęłam tylko, "kości zostały rzucone". Przyszła dzisiaj moja waga kuchenna. Nareszcie będę mogła robić dokladne bilanse. Dzisiaj znowu oparłam się pokusom. Byłyśmy w wielkim sklepie gdzie mają świetne slodycze (np. Krem z białej czekolady, żelki, popcorn karmelowy). Wszystko bez dodatków tłuszczów trans i z brązowym cukrem. Mama chciała wykupić połowę sklepu, ale ja powiedziałam, że nic nie chcę. Potem chciała iść na pizze. Też nie. potem lody, kawa itp. Też odmówiłam. W końcu skończyło się na tym, że zjadła czekoladki u znajomej, a ja siedzialam grzecznie na kanapie. Juro postaram się dodać zdjęcia moich super zdrowych dietetycznych drugich śniadań do szkoły. Chudnijcie :***

Bilans:
płatki fitness z mlekiem = 238kcal
duża brzoskwinia = 85 kcal
sałatka z grillowanym kurczakiem = 80 kcal
suszona morela = 20 kcal
ekologiczna cola dietetyczna bez dodatku karmelu z sukralozą = 7 kcal
RAZEM: 430 kcal




niedziela, 2 września 2012

Ostatni dzień wolności...

Szkoda, że to już koniec. Naprawdę lubię wakacje. Czeka mnie 3 klasa gimnazjum, masakra. Właśnie się dowiedziałam, że lekcje będę miała codziennie od 8:15 do 15:35. Zajebiście. Niektóre z was piszą, że cieszą się na powrót do szkoły, ja nie. Niestety chodzę do francuskiego gimnazjum dwujęzycznego. Mam 6 h francuskiego w tygodniu plus biologię i historię po francusku. Ostrzegam was, nigdy nie idzcie do takiego gimnazjum...Totalnie znienawidzilam francuski. Nauczyciele czepiają się wszystkiego. W szkole panuje totalny wyścig szczurów. W dodatku pieprzą głupoty że jest to szkoła elitarna bla bla bla. Chodzę prawie z samymi bogaczami do klasy. Uchhh... Jeszcze oczywiście będę miała bardzo trudny egzamin z francuskiego + egzaminy gimnazjalne. Muszę jakoś wytrzymać. Nawet nie będę miała czasu na jogę. Jeśli nie będę miala co najmniej 5,0 to dostanę szlaban od rodziców. Wszystko na ten temat. Z dietą jakoś mi idzie :) Ćwiczę codziennie przez 1 h z Ewą Chodakowską. Robię kardio z 2 programu i cały 1 program + 200 brzuszków. Ale cały czas przed lustrem widzę grubą świnię. Przepraszam, że nie dodałam wczoraj bilansu. Chudnijcie :***

Wczorajszy bilans:
budyń = 174 kcal
ogórki = 10 kcal
jeden sucharek = 20 kcal
maliny = 20 kcal
warzywa na patelnię = 212 kcal
RAZEM: 436 kcal

Dzisiejszy bilans:
owsianka =210 kcal
brzoskwinia = 45 kcal
sałatka z kurczakiem = 130 kcal
RAZEM: 385 kcal



sobota, 1 września 2012

Dietetyczne pułapki

Zgodnie z obietnicą dzisiaj napiszę notkę o dietetycznych pułapkach. W dzisiejszych czasach, a zwłaszcza w polskich sklepach, ciężko kupić zdrową i dietetyczną żywność. Producenci łapią nas na hasła: fit, fitness, lekkie itp. Godny obejrzenia jest odcinek wiem co jem, pt. żywność light http://tvnplayer.pl/programy-online/wiem-co-jem-odcinki,122/odcinek-3,zywnosc-light,S04E03,11181.html, naprawdę warto. Dzisiaj wybrałam się na zakupy, zdjęcie:


Kupiłam trochę produktów śniadaniowych, bo jak widzicie oprócz suszonych plasterków sera wszystkie produkty to czyste węglowodany, a ja nie jem ich po 12;00. Zawsze muszę zjeść coś na śniadanie, kolacji często sobie odmawiam. 
  1. PŁATKI FITNESS: Zapewne rzucają wam się w oczy moje ukochane płatki fitness...które dzisiaj mnie niemile zaskoczyły. Otóż kiedy szperałam po sklepowych półkach, wpadły mi w oko. Zawsze słyszałam, że są takie kaloryczne i w ogóle...ale patrzę a tu "tylko" 120 kcal czyli mniej niż moja ukochana owsianka o której zaraz napiszę. Niestety kiedy dokładnie już po zakupie  w domu czytałam skład zorientowałam się że wpadłam w zastawioną przez producenta pułapkę.



faktycznie porcja 30 g ma 119 kcal, ale ale...odwróćmy opakowanie na drugą stronę i...



w tekście pod niebiesko - żółtą tabelką można bardzo małym druczkiem wyczytać, że opakowanie zawiera 1,5 porcji produktu...


faktycznie opakowanie zawiera 45 g...czyli łacznie 178 kcal. To po raz kolejny dowodzi, że producenci nie martwią się o wielkość naszego tyłka tylko o kasę.

2. SUCHARKI, WAFLE RYŻOWE ITP.: weźmy sobie wafle ryżowe slim z kupca tradycyjne, najczęściej kupowane, jedzone przez panie wiecznie na diecie. Jedna porcja to tylko 18 kcal, malutko. Taaa, zwłaszcza, że taki wafel to głównie powietrze.

Takie wafle na 100 g mają 372 kcal. Super, taki jeden wafel praktycznie w ogóle nie ma wartości odżywczych nie zapcha żołądka, nie dostarczy błonnika, witamin, energii....
Dla porównania pieczywo żytnie pełnoziarniste  Mestemacher ma 186 kcal na 100 g....W przeciwieństwie do wafla ryżowego doda ci witamin, energii, błonnika i przyspieszy trawienie. Jedna kromka ma 186 kcal. Ale jest bardzo duża i możesz ją po prostu podzielić na dwie lub więcej części. W dodatku wafle ryżowe mają indeks glikemiczny (od jego wysokości zależy ile tłuszczyku ci przyrośnie) wyższy od samej glukozy! Więc w efekcie zjesz ich więcej i dalej nie będziesz się czuła syta tylko będziesz szperać po szafkach.
Dzisiaj omówiłam tylko dwie pułapki ale postaram się znajdować ich więcej. Oto reszta moich zakupów:



chrupiące plasterki sera to źródło wapnia i białka. Prawie w ogóle nie ma w nich węglowodanów, jest to po prostu zasuszony chudy ser posypany oregano.


taki koktajlik ma tylko 66 kcal, i dużo błonnika, jest takim zapychaczem żoładka. Potrafi trzymać przez pół dnia.
Jutro pokażę jeszcze moje owsianki czyli propozycje na śniadanie. Zawsze muszę zjeść śniadanie bo roodzice czuwają. Chudnijcie, lece do was zajrzeć.





piątek, 31 sierpnia 2012

To był ciężki dzień...

Dzisiaj już miałam wszystkiego dosyć. Nawet mnie do jedzenia nie ciągnie. Przy każdym kęsie słyszę jej głos: "Po co aż tyle jesz?! Ty gruba świnio! Spójrz na siebie! Pozbądź się tego jedzenia, teraz!" Płaczę prawie przy każdym posiłku. Każdy kęs to wewnętrzna walka. Moja mama wczoraj przyjechała z delegacji i postanowila zrobić coś specjalnego - mój ulubiony ryż po chińsku. Jest pyszny, ale ten zapach...Te przyprawy...Ale się nie poddałam - stałam w kuchni i tylko wąchałam. Można powiedzieć - nasycałam się zapachem. Na obiad zjadłam kromkę pełnoziarnistego chleba i sałatę. Potem następna pokusa - przyszła koleżanka, zrobiłam mrożoną kawę (oczywiście na chudym mleku). Poszłyśmy na spacer, pochodziłyśmy było ok, ładna pogoda. Usiadłyśmy na ławce, a ona od razu - to co idziemy na jakieś "dietetyczne" lody. Podziękowałam. Przepraszam bardzo ale jak lody mogą być dietetyczne??? Już nawet tego nie skomentuję. Po prostu wkurzają mnie osoby, ktore wiecznie zaczynają dietę "od jutra". Potem mijają dni, tygodnie, miesiące, a oni nie chudną. Ona jest jedną z nich. Oczywiście wieczorem jeszcze jedna pokusa. Poszłyśmy z mamą do jej koleżanki i jej syna, mojego niby przyjaciela, która wagę ma gdzies, bo jest szczupła i według mnie wygląda ok. U niej w domu zawsze znajdzie się coś kalorycznego. Dostały mi się dwa kawalki ciasta, pączki, borówki. Na szczęście zostaliśmy sami u mojego "przyjaciela" w pokoju i wszystko wylądowało w jego żołądku na co zareagował z uśmiechem. Ale moja największa pokusa dzisiaj to czekoladowy austraicki likier mozart, mega bomba kaloryczna. Uwielbiam go, jest przepyszny. Odmówilam i wypiłam cole light. Oczywiście rano i wieczorem poćwiczyłam, dużo dzisiaj chodzilam. Przepraszam, że tak się rozpisuję ale musialam to z siebie wydusić. Jutro omówię pułapki dietetyczne w sklepach tylko jeszcze zbieram wiedzę. Chudnijcie :***

Bilans:
owsianka = 150 kcal
maliny = 50 kcal
kawa mrożona = 100 kcal
chleb = 140 kcal
salata = 10 kcal
nektarynka = 40 kcal
RAZEM: 490 kcal






czwartek, 30 sierpnia 2012

Głodny? To może jakiś fast-food...

Ach te fast-foody. Widać je już  z km. Postanowiłam poruszyć dzisiaj temat szybkiego jedzenia na mieście, ponieważ jestem osobą, która często przebywa poza domem i czasami musi wrzucić coś na ruszt w centrum.     Na swoim starym blogu pisałam o dwóch sieciach kawiarni - coffee heaven vs. starbucks. Załóżmy taką sytuację - jesteśmy zmęczeni, jest zimno, ale nie jesteśmy głodni lub nie mamy czasu na jedzenie. Patrzymy o coffee heaven! Wezmę sobie kawe na rozgrzanie...Biorę duże carmel machiato. Przecież to tylko kawa i trochę syropu...
Wczoraj zrobiłam zdjęcie, taka kawa ma ponad 500 kcal!
Załóżmy, że jest gorąco więc wezmę swoją ulubioną kawę na zimno - crunchy cookie frostito.
Uwaga, uwaga taka kawa ( w dodatku na chudym mleku) to prawie 630 kcal! 
Masakra...no to może trochę mcnuggetsów? przecież kurczak to chude mięso...na pewno lepsze niż hamburger. Pozwolę sobie na trochę więcej skoro nie jem hamburgera. Może tak 8 sztuk?
To jedyne 930 kcal! No to może sałatka z kurczakiem? Tak przecież to prawie same warzywa....Poleję sobie jeszcze sosikiem winegret. Czyli łacznie - 365 kcal + 195 kcal = 560 kcal. Super. Właśnie dlatego kiedy jestem na mieście to zawsze biorę coffee frapp light tall w starbucksie = 86 kcal :) Uważajcie na takie pułapki. Jutro napiszę o "dietetycznych" pułapkach w sklepach.

Dzisiaj jestem z siebie dumna - ćwiczyłam przez 2 h, a zjadłam tylko (lub aż) owsianke i warzywa. Motywacja nie słabnie. Chudnijcie :****

Bilans:
owsianka = 150 kcal
warzywa na patelnię = 212 kcal
RAZEM: 362 kcal


środa, 29 sierpnia 2012

Craz bliżej celu...

Czuję się świetnie :) Wszystko idzie zgodnie z planem. Jutro chcę zjeść jeszcze mniej niż dzisiaj. Czuję się silna. Gdzie jest ta dziewczyna, która jeszcze pół roku temu płakała  z powodu swojej bezsilności? Nie ma jej. Mam nad sobą kontrolę. Na razie. Piszę notkę i piję kawę. Zamierzam jeszcze poćwiczyć wieczorem. Dzisiaj byłam ze znajomymi w centrum. Poszliśmy na bubble tea. Chciałam sobie kupić, ale nie wiedzialam ile ma kalorii. Spróbowałam łyka od koleżanki i pierwsze co poczułam to cukier, więc w końcu nie kupilam. Bałam się, że mogę dzisiaj polegnąć. Kiedy napisałam, że nie wychodzę z domu, Karen napisała, że wtedy nie bede mogła pokazać jaka jestem silna. Więc, kiedy zostałam zaproszona, zgodziłam się. Rano napisałam sobie tylko na dłoni po japońsku - pamiętaj o mnie..ana. Pomogło. Już nie mogę się doczekać ważenia w poniedziałaek! Chudnijcie :***

Dzisiejszy bilans:
owsianka = 150 kcal
lyk bubble tea = 10 kcal
warzywa na patelnię = 210 kcal
mala brzoskwinia = 40 kcal
miseczka zupy z soczewicy = 80 kcal
RAZEM: 490 kcal







wtorek, 28 sierpnia 2012

Lighter

U mnie wszystko dobrze, odchudzanie idzie pełną parą, bilanse nie przekraczają 700 kcal. Chodzę na jogę i ćwiczę z Ewą Chodakowską. Tato kupił mi już z rana nową płytę z magazynem shape. Uważam że z treningow, które można wykonać w domu jej są najlepsze. Łączą kardio, pilates, ćwiczenia aerobowe. Spalają tkankę tłuszczową, a nie powodują przyrostu mięśni. Poza tym kiedy na nią patrzę aż chce mi się ćwiczyć! Ewa jest taka chuda! Ale cóż pozostaje pracować nad sylwetką. Dzisiaj w końcu udało mi sie przekonać mamę do kupna wagi kuchennej. NARESZCIE! Chcę wiedzieć ile dokładnie kcal spożywam. Teraz będę mogła robić sobie dokładne bilanse. Przydałaby się jeszcze nowa waga łazienkowa. Do tej mojej nie mam zaufania.
Tak w ogóle to czuję się znacznie chudsza. Dzisiaj doszłam do wniosku, że chudnięcie to dla mnie najlepsze i najpiękniejsze uczucie. Mogę stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie - Jestem z siebie dumna. A kiedy staję  na wadze i widzę że wyświetlające się cyferki maleją to czuje się niesamowicie. Idę ulicą i nie mam wrażenia, że każdy się na mnie patrzy i myśli, że jestem gruba. Niestety kupione tydzień temu spodnie w rozmiarze 40 stają się za duże. Jak tylko dostanę kieszonkowe to je odlaze i zaczekam az wszystkie spodnie zaczna ze mnie spadac. Wtedy kupię sobie nowe :)
Chudnijcie :***

Wczorajszy bilans:
owsianka = 150 kcal
1/2 grejfruta = 50 kcal
miseczka zupy z soczewicy = 80 kcal
mała bułka = 120 kcal
sałatka z kurczakiem = 100 kcal
RAZEM: 500 kcal

Dzisiejszy bilans:
owsianka + borówki = 190 kcal
maliny + kromka ciemnego chleba = 210 kcal
miseczka zupy z soczewicy = 80 kcal
galaretka = 70 kcal
brokuły + mały filet z kurczaka = 100 kcal
RAZEM: 650 kcal




poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Kontrola

Sytuacja opanowana, na razie nie będę się ciąć. Dzisiaj było cotygodniowe mierzenie i ważenie. Ważę równo 70 kg. Mam nadzieję, że teraz będzie już stabilne. Wymiary też są ok. Spadłam w biodrach, udzie i talii, wszędzie o 1 cm. Jestem zdowolona, bo w tym tygodniu miałam trochę porażek, ale cel został osiągnięty. Następne ważenie 3 września. Zanim pójdę do szkoły to wyruszam na poszukiwania czerwonej bransoletki lub czerwonych koralików itp. Myślę, że w przyszłym tygodniu będę już ważyć 67 kg. To moja najniższa waga (przy tym wzroście oczywiście) i w niej już czulam się znacznie lepiej. Oczywiście codziennie ćwiczę intensywnie przez ponad godzinę.  Wczoraj przez 3 godziny robiłam dokładne plany diety, rozplanowalam sobie ćwiczenia na caly tydzień. Uda się, bo unikam jedzenia. Nie ruszam się z domu, z nikim nigdzie nie wychodzę tylko oczywiście na spacer z psem. Moi przyjaciele strasznie dużo jedzą. Idziemy do centrum a oni odrazu mac, kfc i inne śmieci. Po co mam się tak męczyć. Tu jest mi dobrze. Mam was, a dookoła samo zdrowe jedzenie. Poza tym relaksuje się jeszcze przed szkołą a pogoda i tak jest nieciekawa. Zaczęłam czytać bardzo ciekawą książkę - "Marina" C. R. Zafona. Bardzo mi się podoba jak na razie.

Mój wczorajszy bilans:
owsianka = 150 kcal
warzywa na patelnię = 212 kcal
mała brzoskwinia = 40 kcal
big milk = 85 kcal
sałatka z kurczakiem = 100 kcal
RAZEM: 587 kcal





niedziela, 26 sierpnia 2012

Dancing wih he Devil [...] The Ace of Spades


Uwielbiam tą piosenkę, jest taka...pasujedo mnie. Kocham Nirvanę, AC DC, Iron Maiden, Guns 'n' Roses. Nie jestem grzeczną dziewczynką. Czytałam wczoraj wasze komentarze dotyczące cięcia sie. Myślę, że raczej blizn nie będzie. Smaryję rany olejkiem arganowym - już wiele razy mi pomógł. Smaruję je jeszcze samoopalaczem. To też pomaga. Boję si tylko, że nie zagoją się do rozpoczęcia szkoły, a naprawdę je widać. Wtedy na wf przy przebieraniu się zaczną się pytania - chyba powiem że wpadlam w krzaki. Dzisiaj zapowiada się dobry dzień. Rano zjadłam tylko owsiankę. Zaraz obiad - pewnie będę musiala sobie zrobić warzywa na patelnię, bo moi rodzice wlaśnie sie pokłócili. Ostro. Jak zwykle o pieniądze - będą mieli rozdzielność majątkową. Echh...Szkoda gadać. Jutro napisze bilans, oczywiście ćwiczyć też zamierzam. Chudnijcie :***





sobota, 25 sierpnia 2012

I've got an appetite for destruction

Sorry, ale musiałam usunąć tamten blog. Ktoś się o nim dowiedział. Nie chcę, żeby go czytał. Przepraszam za zamiesznie, ale i-wanna-fit-into-myprada zostanie usunięty. Tak czy siak, mam już dość. Niby chudnę, ale nie potrafię normalnie żyć. Nikogo nic nie obchodzi, trudno. Jeśli wszyscy naokoło mają mnie w dupie, to ja ich też. Wczoraj skusiłam się na fast-fooda. Nie zjadłam jakoś dużo bo hamburgera i małe frytki, ale ją rozzłościłam, już i tak była zła, że nie akceptuję jej zasad. Mowa tu oczywiście o anie. Musiałam się uwolnić od nadmiaru emocji, więc pocięłam się. Bardzo. Pocięłam sobie uda, tak żeby rodzice nie widzieli. Mam tam teraz z jakieś 20 krwistoczerwonych ran. Potem leżalam na dywanie a ona jeszcze na mnie wrzeszczała. Ćwiczyłam do 3:00 nad ranem. Kiedy jadlam tego fast fooda to miałam nieodparte wrażenie że wszyscy się na mnie gapią. Dzisiaj jadłam sama każdy posiłek. Jadłam same zdrowe rzeczy, tak okolo 1000 kcal. Ale i tak wydaje mi się, że to za dużo, więc zrobiłam E. Chodakowską 2 razy. Padam i kręci mi się w glowie - właśnie takie uczucie lubię. Obiecalam sobie, że w tym roku to zrobię i tak będzie. Chudnijcie :***