Dzisiaj już miałam wszystkiego dosyć. Nawet mnie do jedzenia nie ciągnie. Przy każdym kęsie słyszę jej głos: "Po co aż tyle jesz?! Ty gruba świnio! Spójrz na siebie! Pozbądź się tego jedzenia, teraz!" Płaczę prawie przy każdym posiłku. Każdy kęs to wewnętrzna walka. Moja mama wczoraj przyjechała z delegacji i postanowila zrobić coś specjalnego - mój ulubiony ryż po chińsku. Jest pyszny, ale ten zapach...Te przyprawy...Ale się nie poddałam - stałam w kuchni i tylko wąchałam. Można powiedzieć - nasycałam się zapachem. Na obiad zjadłam kromkę pełnoziarnistego chleba i sałatę. Potem następna pokusa - przyszła koleżanka, zrobiłam mrożoną kawę (oczywiście na chudym mleku). Poszłyśmy na spacer, pochodziłyśmy było ok, ładna pogoda. Usiadłyśmy na ławce, a ona od razu - to co idziemy na jakieś "dietetyczne" lody. Podziękowałam. Przepraszam bardzo ale jak lody mogą być dietetyczne??? Już nawet tego nie skomentuję. Po prostu wkurzają mnie osoby, ktore wiecznie zaczynają dietę "od jutra". Potem mijają dni, tygodnie, miesiące, a oni nie chudną. Ona jest jedną z nich. Oczywiście wieczorem jeszcze jedna pokusa. Poszłyśmy z mamą do jej koleżanki i jej syna, mojego niby przyjaciela, która wagę ma gdzies, bo jest szczupła i według mnie wygląda ok. U niej w domu zawsze znajdzie się coś kalorycznego. Dostały mi się dwa kawalki ciasta, pączki, borówki. Na szczęście zostaliśmy sami u mojego "przyjaciela" w pokoju i wszystko wylądowało w jego żołądku na co zareagował z uśmiechem. Ale moja największa pokusa dzisiaj to czekoladowy austraicki likier mozart, mega bomba kaloryczna. Uwielbiam go, jest przepyszny. Odmówilam i wypiłam cole light. Oczywiście rano i wieczorem poćwiczyłam, dużo dzisiaj chodzilam. Przepraszam, że tak się rozpisuję ale musialam to z siebie wydusić. Jutro omówię pułapki dietetyczne w sklepach tylko jeszcze zbieram wiedzę. Chudnijcie :***
Bilans:
owsianka = 150 kcal
maliny = 50 kcal
kawa mrożona = 100 kcal
chleb = 140 kcal
salata = 10 kcal
nektarynka = 40 kcal
RAZEM: 490 kcal
Kochanie gratuluję ! :** Trzymaj tak dalej ! Jestem naprawdę bardzo dumna, że odmówiłaś aż tylu pokusom ! ;)
OdpowiedzUsuńJak mi wychodzi malutki bilans np.200-300 kcal to potem wyrzucam sobie, że po co jadłam coś tam jeszcze, gdyby nie to to byłoby mniej -,-
Ahh, jeszcze raz gratuluję :***
Stay strong :*
Ciesz sie,że nie chcesz jeść bo chwile gdy nie możesz się pochamować są o wiele gorsze..;)Bilanse świetne .oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie że umiesz sobie tyle rzeczy odmówić. Bilans również genialny;)
OdpowiedzUsuńBuziaki:****
Ojj chyba ja źle sformuowałam tą notkę bo już 2 osoba zrozumiała to tak jak Ty ;) Nie chodzi o to że ide na studia na 1 rok. Idę już na 2. A pytanie kim bede oznacza że nie wiem czy będę grubasem czy chudzinką ...
OdpowiedzUsuń;)
Jesteś moją motywacją ! Ja nie mam takiej silnej woli i nie potrafie zawsze i wszędzie osmówić. Na pewno bym obiad mojej mamy zjadła i te ciasteczka u jej koleżanki. No no na prawdę podziwiam Cię ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę silnej woli. Mi czasem zdarzy się ulec namowom innym. Cola light to świństwo, lepiej unikać.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Mam nadzieję, że będę z sobie dumna :) Twoje thinspiracje na prawde pomagają :) świetne zdjęcia ... ohhh ;d Chciałabym kiedyś tak wyglądać.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, że do mnie zajrzałaś;) Masz naprawdę ciekawy blog;) Masz rację, zaczynanie "od jutra" nic nie da.. Chętnie przeczytam nową notkę o pułapkach dietetycznych;)
OdpowiedzUsuńMiałaś wiele okazji do zawalenia, jednak silna wola zwyciężyła:D - brawo! :*
Trzymaj sie chudo;)<3
ps. ja też dodaję Cię do linków;)
Wow, że potrafisz tak nie ulegać tym pokusom. Że potrafisz sie wybronić, chociaż łatwo nie jest. Nigdy nie umiem oprzeć się kawałkowi ciasta u przyjaciółki czy nawet herbatniczkom do kawy. Jejku, podziwiam Cię! Na prawdę. ;) Oby tak dalej. Chudnij ;) również dodaję
OdpowiedzUsuńTyle pokus... współczuję i za razem gratuluję wytrwałości. Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuń